Na jaką sumę gwarancyjną powinien się ubezpieczyć architekt? To jedno z najczęściej pojawiających się pytań podczas szkoleń organizowanych dla IARP. Odpowiedź nie jest prosta. Co do zasady przy wyborze wysokości sumy gwarancyjnej – czy to w ubezpieczeniu OC architekta, czy w OC biura projektowego – należy zwrócić szczególną uwagę na element ryzyka. To właśnie ryzyko, które obciąża architekta bądź pracownię ma bezpośredni wpływ na prowadzoną działalność.
Oczywiście suma gwarancyjna powinna być na takim poziomie, aby ewentualne roszczenia można było pokryć w całości. Przy jej wyborze należy zwrócić szczególną uwagę na kilka elementów, takich jak:
To teoria, którą samemu nie jest łatwo przełożyć na cały skomplikowany proces. Jak to działa w praktyce, spróbujemy pokazać na przykładzie konkretnej szkody.
W grudniu 2017 roku została zawarta umowa z biurem projektowym, działającym w formie spółki cywilnej, na wykonanie kompleksowej dokumentacji projektowo-kosztorysowej wraz z prowadzeniem nadzoru autorskiego. Podstawą był wcześniej wykonany program funkcjonalno-użytkowy opracowany przez inne biuro projektowe, do którego inwestor posiadał prawa majątkowe i autorskie. Dokumentacja zgodnie z umową miała być wykonana w okresie 120 dni od dnia podpisania umowy, lecz nie dłużej niż do końca kwietnia 2018 roku. Biuro projektowe zobowiązało się m.in. do wykonania inwentaryzacji pomieszczeń/budynku oraz projektów: zagospodarowania terenu, koncepcyjnego, architektoniczno-budowlanego, wykonawczego, konstrukcyjno-budowlanego, branżowego, technicznego, a także technologicznych dla poszczególnych pomieszczeń. Ponadto miało przygotować projekty instalacji i wszystkich mediów, przyłączy, aranżacji i wystroju wnętrz (łącznie z technologią), projektów wewnętrznych i zewnętrznych, dróg, chodników, parkingów oraz architekturę krajobrazu. Dokumentacja, zgodnie z warunkami umowy, została wykonana i przekazana inwestorowi na koniec marca 2018 roku, wraz z prawomocną decyzją pozwolenia na budowę.
W lutym 2019 roku na terenie budowy w części budynku doszło do awarii technicznej. Polegała ona na uszkodzeniu dwóch filarów podpierających strop w pomieszczeniu piwnicy i zawaleniu się stropu nad piwnicą oraz defekcie elementów konstrukcyjnych budynku, w tym ściany zewnętrznej. W dniu wystąpienia awarii jeden z pracowników firmy budowlanej poinformował kierownika budowy, że kruszą się dwa słupy w piwnicy budynku. Ten nakazał natychmiastową ewakuację wszystkich pracowników przebywających na terenie budowy. Bez zwłoki powiadomił także inspektora nadzoru. Niestety nie zdążył zabezpieczyć samego obiektu i doszło do wcześniej opisanej szkody. Na szczęście wskutek awarii żadna osoba nie doznała uszczerbku na zdrowiu! W związku z tym zdarzeniem w styczniu 2020 roku inwestor zgłosił roszczenie. Skierowane było zarówno do biura projektowego, z tytułu wadliwie sporządzonej dokumentacji projektowej, jak również do wykonawcy robót budowlanych za błędne przeprowadzenie robót jako wyraz odpowiedzialności solidarnej, przywołując art. 441 par.1 k.c. Łączna kwota roszczenia wyniosła ponad 7,5 mln zł. Złożyły się na nią koszty naprawienia budynku, w tym niezbędnych wzmocnień elementów konstrukcji, oraz utraty dofinansowania przedmiotowej inwestycji (w kwocie ponad 4,5 mln zł) ze strony urzędu marszałkowskiego. Kwota roszczenia nie uwzględniała ewentualnych utraconych korzyści związanych z działalnością inwestora.
Jak wynika z ekspertyzy techniczno-budowlanej, bezpośrednią przyczyną szkody było przeciążenie ceglanych filarów, które spowodowało zmiażdżenie ich korony w miejscu oparcia na nich łuków ceglanych. Doprowadziło to do awarii całego związanego z tymi elementami układu konstrukcyjnego. Przed przystąpieniem do wykonywania prac remontowych budynek był długo nieużytkowany i nieogrzewany, doszło więc do bardzo silnego zawilgocenia wszystkich ścian budynku, w tym szczególnie piwnicznych. Problemy z występowaniem zawilgocenia ścian piwnic musiały wystąpić już wcześniej, ponieważ, jak się okazało podczas prowadzenia prac remontowych, elementy te obmurowane były od wewnątrz ścianką ceglaną, która miała izolować je od pomieszczeń. W trakcie remontu ścianki te rozebrano. Takie same ceglane rozwiązanie zastosowane było również przy filarach, które uległy awarii. Po jego skuciu realny wymiar filarów w rzucie wynosił ok. 45 x 60 cm, a nie – jak wskazano w projekcie – 70 x 86 cm. Przeprowadzone badania sklerometryczne cegieł w ścianach przyległych wykazały bardzo niską klasę wytrzymałości wbudowanej tam cegły. Liczba odbicia na sklerometrze typu N wahała się od 27 do 37 z przewagą mniejszych wartości, co pozwala zakwalifikować cegłę do klasy od M5 do M10. Zaprawa spajająca cegły jest głównie wapienna o bardzo niskiej wytrzymałości, więc praktycznie kruszyła się w palcach. Przyczyną tego była być może ich pierwotna niska jakość, ale też prawdopodobnie długotrwałe, silne zawilgocenie. Zostało ono zwielokrotnione poprzez ograniczenie możliwości wysychania ścian po obudowaniu ich dodatkowymi ściankami. Do obliczeń sprawdzających przyjęto, że filary zostały wykonane, średnio rzecz ujmując, z cegły, odpowiadającej klasie M7,5 na zaprawie o klasie M 0,2 do M 0,4 wg normy PN-B-03002/67 z 1967 roku. Norma ta jako jedyna obejmuje swym zakresem mury wykonane z takiej klasy cegieł i zaprawy. Dla tak przyjętych parametrów określono: wytrzymałość charakterystyczną muru fmk = 1300 kPa, współczynnik materiałowy ƴm = 0,6 i cechę sprężystości 400. Stwierdzono, że siły przenoszone przez filary były większe od ich maksymalnej nośności i mogły spowodować ich przeciążenie, które było bezpośrednią przyczyną awarii. Skutkiem tego stanu rzeczy było większe obciążenie tylnej ściany budynku i podtrzymujących ją filarów w porównaniu ze stanem przed rozpoczęciem remontu, spowodowane przez:
Wykazano także, że przyrost tych obciążeń w porównaniu ze stanem pierwotnym nie był duży i wynosił tylko ok. 10%,w normalnych warunkach nie powinien więc spowodować awarii. Jednak w tym przypadku zbiegł się z nadspodziewanie niską wytrzymałością materiału, z którego wykonane zostały filary oraz z miejscowym osłabieniem korony filarów i opartych na nich łuków poprzez wykonywanie w nich bruzd i przebić na instalację.
Prowadzenie tych inwazyjnych prac przy słabej strukturze muru oraz związane z tymi pracami drgania i rozkucia mogły spowodować miejscowe osłabienie filarów i być dodatkowym czynnikiem sprawczym wystąpienia awarii. Dla wyżej przyjętych parametrów wykonano także obliczenia sprawdzające nośność filarów międzyokiennych i drzwiowych. Stwierdzono, że niektóre filary piwnic, parteru i piętra nie mają wystarczającej nośności do przejęcia projektowanych obciążeń, analogicznie jak to się okazało dla filarów, które uległy awarii. Związane to było zarówno ze słabą wytrzymałością muru, jak i zwiększeniem przypadających na nie obciążeń poprzez dociążenie stropów nowymi warstwami, wykonanie ciężkich ścian działowych na piętrze i nowej cięższej więźby dachowej. Część filarów i ścian wymagało przemurowania, wzmocnienia lub naprawy z powodu niemal całkowitego uszkodzenia ich przekroju przekuciami zrealizowanymi na potrzeby osadzenia instalacji.
Dodatkowo w wielu ścianach pod stropem wykonano duże przejścia na instalacje, część ścian podcięto bruzdami. Nad przebiciami nie zamontowano żadnych nadproży. Groziło to lokalnymi uszkodzeniami lub pękaniem ścian w tych miejscach. W związku z dalszym zawilgoceniem ścian budynku, brakiem odpowiedniej nośności części ścian i filarków oraz licznymi przebiciami bez wykonania nad nimi nadproży oceniono stan techniczny ścian jako słaby, na pograniczu z niedostatecznym. W ekspertyzie stwierdzono, że w zdecydowanej większości prace budowlane były prowadzone zgodnie z dokumentacją projektową. Jednakże zmieniono warstwy wykończeniowe stropów drewnianych na cięższe, w postaci płyty betonowej. Była to zmiana niekorzystna, ponieważ spowodowała ona dociążenie stropów. Wszystkie zamurowania i przemurowania ścian nośnych wykonano z gazobetonu, mimo że w opisie technicznym projektu stwierdzono, że należy je wykonać z cegły pełnej kl.15 na zaprawie cementowo-wapiennej M5. Obniżono tym samym nośność przemurowań, utrudniając zarazem możliwość ich połączenia z istniejącymi ścianami ceglanymi.
Bezpośrednią przyczyną awarii było niewłaściwe wykonanie inwentaryzacji i określenie stanu technicznego obiektu (brak właściwie wykonanych odkrywek, które umożliwiłyby weryfikację faktycznego stanu istniejącego budynku). Należy to uznać za praprzyczynę wszystkich kolejnych błędów, która miała miejsce przed przystąpieniem do projektowania. W konsekwencji wprowadziła ona w błąd konstruktora, poprzez wyrażenie zgody na wylanie płyty betonowej i postawienie na tym ścian o grubości 12 cm z bloczków silikatowych, co spowodowało dodatkowe dociążenie stropu. Pośrednią przyczyną były błędy wykonawcze, które nie zostały wychwycone na etapie realizacji inwestycji w ramach zarówno nadzoru autorskiego, jak i przez kierownika budowy. W powyższej opinii wskazano na nienależyte wykonanie umowy i odpowiedzialność architekta.
W wyniku analizy zebranych dokumentów, w tym ekspertyzy technicznej oraz weryfikacji kosztorysów na podstawie wizji lokalnej na miejscu zdarzenia, a także w oparciu o katalogi KNR oraz biuletyn informacji cenowych (z uwzględnieniem średnich cen robocizny, materiałów, sprzętu, oraz narzutu cenotwórczego) koszt naprawienia szkody wyceniono na 728 tys. zł. Kwota nie uwzględnia roszczenia dotyczącego utraty dofinansowania inwestycji (kwota roszczenia ponad 4,5 mln zł) oraz ewentualnej utraty zysku związanego z działalnością inwestora.
Z uwagi na sumę gwarancyjną wynikającą z zawartej polisy OC zawodowej architekta w wysokości 417 010 zł (100 000 euro), PZU przekazało do wypłaty odszkodowanie w pełnej i maksymalnej wysokości wynikającej z sumy gwarancyjnej. Różnicę wartości szkody architekt musiał, niestety, pokryć z własnej kieszeni.
Z całej tej historii płyną trzy najważniejsze wnioski. Po pierwsze, ubezpieczyciel zawsze ponosi odpowiedzialność tylko do wysokości sumy gwarancyjnej zawartej w polisie. Po drugie, zasądzone i wypłacone odszkodowanie nie zamyka inwestorowi możliwości dochodzenia od architekta lub pracowni pozostałej części kwoty roszczenia, łącznie z utratą dofinansowania inwestycji oraz ewentualnych strat z tytułu braku zysku. Warto zaznaczyć, że wspólnicy spółki cywilnej także odpowiadają całym swoim majątkiem. Po trzecie, ze względu na uchybienia w dokumentacji wykonanej przez konstruktora, będącego dla biura projektowego (s.c.) podwykonawcą, należy się spodziewać również roszczenia ze strony inwestora za działanie lub zaniechanie podwykonawcy, za którego biuro projektowe ponosi pełną odpowiedzialność.
W przytoczonej wyżej historii ważne są również dwa zasadnicze pytania, a bardziej odpowiedzi na nie. Czy w przypadku tej szkody suma gwarancyjna w polisie zawodowej architekta dała pełną ochronę? Czy biuro projektowe (s.c.) powinno mieć ubezpieczenie swojej działalności? Konkluzje wydają sie oczywiste.
reklama