W poprzednim odcinku stwierdziliśmy, że według prawa autorskiego, o ile umowa nie stanowi inaczej, twórca zachowuje wyłączne prawo do zezwalania na wykonywanie zależnego prawa autorskiego, choć postanowiono o przeniesieniu całości praw majątkowych. W praktyce oznacza to, że – pomimo posiadanych praw majątkowych – ich nabywca nie może zmieniać utworu pierwotnego bez uzyskania zgody autora. Wracając do negocjacji. Zapisy umowne powinny określać:
Należy zauważyć, że w negocjacjach umownych interesy umawiających się stron w zakresie posiadania majątkowych praw autorskich do projektu będą niejednokrotnie prowadzić do sytuacji patowych. Dlatego warto podjąć próbę osiągnięcia consensusu zadowalającego obie strony. Powinien on polegać na:
Wyjaśnienia wymaga przedostatni punkt, czyli kwestia zlecenia innemu architektowi, bez zgody autora projektu pierwotnego, wykonania zmian. Co począć w sytuacji, gdy zamawiający poczuje się ubezwłasnowolniony przez architekta, złośliwie blokującego wszelkie możliwe przeróbki, a powołującego się na prawo autorskie? Ten problem jest jednym z trudniejszych pod względem prawnym i moralnym. Gdzie kończy się prawo architekta, a gdzie zaczyna prawo właściciela? Własność intelektualna kontra własność rzeczy – tego problemu nie rozwiązano jeszcze nigdzie na świecie. Orzecznictwa w tym zakresie są różne i niejednokrotnie sprzeczne. Z jednej strony bowiem mamy do czynienia z utworem skończonym, przemyślanym przez architekta, konkretnie osadzonym w przestrzeni (chociaż to akurat nie zawsze pewnik), a z drugiej – – z bieżącymi potrzebami właściciela obiektu (wcześniej zamawiającego projekt). Problem jest tym bardziej skomplikowany, że nie istnieje jednolita definicja dzieła architektonicznego. Może nim być zarazem koszmarny „pałacyk jednorodzinny”, jak i nowatorska forma, która wzbogaci przestrzeń oraz dorobek kulturowy danego państwa. W muzyce np. w jednakowy sposób chronione są tandetne piosenki i wybitne dzieła symfoniczne (zły projekt i dobry)). Żaden arbitraż nie jest w stanie tego dylematu rozstrzygnąć. Warto nadmienić, że chociaż prawo autorskie mówi o niezbywalności osobistych praw autorskich (roszczenia przysługują również spadkobiercom architekta), to zaleca się tu zachowanie zdrowego rozsądku. Sztywne trzymanie się w tym względzie litery prawa praktycznie sparaliżowałoby jakikolwiek rozwój przestrzeni architektonicznej, a sądy powszechne zajmowałyby się tylko i wyłącznie tego typu sprawami. Co można zasugerować? Warto spróbować przyjąć wykładnię (z ostrożności procesowej – jest to prywatne zdanie autora niniejszej publikacji), że wyższa kategoria trudności obiektu, wyrazista i nowatorska kompozycja przestrzenna w połączeniu z wyjątkowością lokalizacji– kwalifikują dzieło architektoniczne jako część... dziedzictwa narodowego. Odważne? Z pewnością. A tak poważnie, to prawdziwe dzieło powinno obronić się samo. Po kilkudziesięciu latach egzystowania w przestrzeni łatwo można ocenić, czy obiekt kiedyś zaprojektowany i wybudowany ma jakiekolwiek wartości twórcze, czy jest ich pozbawiony.
Pozostaje nam zatem zachowanie zdrowego rozsądku. W przypadku zaistnienia potrzeby przeróbki i adaptacji warto, aby zamawiający w pierwszej kolejności zwrócił się do autora projektu i przedstawił mu swoje potrzeby. Architekt zaś, powinien w zgodzie z etyką zawodową rzetelnie ustosunkować się do zaistniałej sytuacji i postąpić według jednego z poniższych sposobów:
Jedno jest pewne – zamawiającemu (właścicielowi obiektu) nie wolno z pominięciem architekta pierwotnego (nawet w przypadku posiadania pełni majątkowych praw autorskich) dokonywać żadnych przeróbek w zrealizowanym obiekcie, jeżeli spowodują one zmianę wyglądu zewnętrznego i wnętrz. Będzie to naruszeniem przepisów, czyli nieuprawnionym wykonywaniem zależnego prawa autorskiego bez zezwolenia twórcy, jak i zasad etyki zawodowej architekta, o prawie budowlanym nie wspominając.
Przekazywanie autorskich praw majątkowych jest kwestią bardzo delikatną i w dużej mierze zależy od indywidualnych cech negocjatorów. Architekci powinni mieć świadomość, że w czasie całej swojej kariery zawodowej raczej nie spotkają zbyt wielu wrażliwych na piękno klientów, którzy zechcieliby honorować ich prawa.
Należy bacznie przyglądać się przyszłemu zamawiającemu, już na etapie wstępnych rozmów. Zatrzymanie autorskich praw majątkowych do momentu wybudowania obiektu, stanowi potencjalnie jedyną strategię obronną, szczególnie przed odpowiedzialnością odszkodowawczą.
W sytuacji w której, istnieje konieczność wykonania zmian w eksploatowanym obiekcie – polegających na rozbudowie, przebudowie czy modernizacji – a wykonanie projektu zamiennego nie może być zrealizowane przez autora obiektu (nieważne z jakich powodów), wówczas zamawiający, nawet posiadający pełnię autorskich praw majątkowych, powinien zwrócić się do autora projektu z propozycją. Mogłaby ona brzmieć następująco: „Rozumiem, że z różnych względów nie możemy kontynuować wzajemnej współpracy. Szanując jednak prawo autorskie, proszę pana o wyrażenie zgody na wykonanie projektu zamiennego przez innego architekta. Proponuję panu współudział w wyborze projektanta, którego praca w najlepszy sposób wyrazi pańską wizję rozwiązań architektonicznych z pełnym poszanowaniem otaczającej przestrzeni (jaka szkoda, że to tylko teoria – nie słyszałem o podobnym przypadku).
Rozsądne wydaje się rozwiązanie, kiedy autorowi obiektu zaproponuje się przewodniczenie w konkursie architektonicznym. Dla zamawiającego będzie się to wiązało z odpłatnością dla wszystkich osób biorących udział w wyborze najlepszej koncepcji, ale w zamian zaoszczędzi on na otwartym konflikcie z autorem utworu pierwotnego (używając nomenklatury prawnoautorskiej), którego epilog mógłby znaleźć miejsce w sądzie. Należy zaznaczyć, że wynagrodzenie za pracę w komisji konkursowej nie ma żadnego związku z jakimkolwiek honorarium architekta z tytułu posiadania osobistych praw autorskich. Powyższa rada, jakkolwiek brzmiąca aż nadto idealistycznie, mogłaby stanowić zaczyn do poważnej środowiskowej dyskusji, w której wypracowanoby model postępowania, minimalizujący powstawanie konfliktów, u podłoża których leży naruszanie praw autorskich. Problem ten, można próbować rozwiązać jedynie na drodze kompromisu – wedle zasady: „i wilk syty, i owca cała”.
Jest jeszcze jeden przez lata wypracowany model zezwalania na wykonywanie zależnego prawa autorskiego. To np. postanowienie umowne, gdzie architekt zezwala zamawiającemu na wykonywanie przez niego zależnego prawa autorskiego z chwilą ustania zawartego w umowie terminu odpowiedzialności odszkodowawczej autorów projektu. Oznacza to, że: „możesz zmieniać, co chcesz, ale nie miej do mnie pretensji, jeśli w przyszłości wystąpią jakiekolwiek awarie”. Przy małych i średnich zleceniach to zastrzeżenie bezcenne.
Ciąg dalszy nastąpi…
[1] Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Dz.U.2021.1062 t.j.
reklama